
Czym jest dopasowanie w bliskim związku
Czy chemia wystarcza
Pragnienie znalezienia bratniej duszy czy drugiej połówki jest prawdopodobnie uniwersalnym marzeniem o bliskości, zadajmy sobie jednak pytanie, co się za nim kryje.
Osoby, które zaczynają umawiać się na pierwsze spotkania z kandydatem na partnera, często zachwycają się tym, że druga osoba czytała podobne książki, ma te same ulubione seriale, ma podobne wartości, plany, poglądy polityczne, gust muzyczny, styl ubierania się, dobrze się z nią rozmawia, jest chemia. Zdarza się, że podobieństwa w tych obszarach prowadzą do głębszego porozumienia i sprzyjają utworzeniu emocjonalnej więzi, ale równie często tak się niestety nie dzieje. W ostatnich czasach osoby korzystające z aplikacji randkowych mówią o swoich rozczarowaniach: mieliśmy takie świetne rozmowy, tak dobrze spędzało nam się weekendy, nawet seks był fantastyczny, a on lub ona nagle zaczął lub zaczęła się dystansować, powiało chłodem. Czyli najwidoczniej takie podobieństwa są ważne, ale nie są wystarczające. Gdzie zatem tkwi ten element, który decyduje o tym, że naprawdę „zaskoczy”, a relacja będzie bliska i pełna uczuć?
Co to jest intymność
Jedną z psychologicznych odpowiedzi przynosi teoria przywiązania. Mówi ona o tym, że o dobrej więzi rodzica i dziecka decyduje zdolność tego pierwszego do rozpoznawania potrzeb dziecka i odpowiadania na nie. Mama albo tata nie muszą zawsze zgadywać, dlaczego ich niemowlę płacze, wystarczy, że z zaciekawieniem i zaangażowaniem będą starali się to robić. Gdy przychodzi do wieku nastoletniego i rodzic stara się dowiedzieć, dlaczego jego dziecko siedzi smutne albo naburmuszone, z tym zgadywaniem wcale nie jest łatwiej. Ale, na szczęście, do dobrej więzi nie potrzeba zdolności telepatii, wystarczy uwaga i troska, które stoją za tymi pytaniami. Nie inaczej jest w relacjach przyjacielskich i partnerskich.
Kluczem jest wzajemne okazywanie sobie zainteresowania samopoczuciem, doświadczeniami, emocjami.
W relacjach pacjentów i pacjentek z doświadczeń randkowania powtarzają się rozczarowania, że druga osoba już na bardzo początkowym etapie nie zadaje sama pytań, odpowiada zdawkowo na osobiste komunikaty, ogólnie sprawia wrażenie, że nie zależy jej na kontakcie – a jednak chce być w tym kontakcie, nie do końca wiadomo, w jakim celu. Moim zdaniem warto na tym etapie mieć w głowie pytanie: czy ta osoba naprawdę się mną interesuje? Nie w takim sensie, że interesuje ją, czy ładnie wyglądam w tym swetrze albo w tej sukience, albo czy dobrze wyszłam na zdjęciu, ale czy naprawdę ciekawi ją, co przeżywam. Przechodzenie do porządku dziennego nad frustracją z powodu braku takiego zaciekawienia najczęściej nie prowadzi w dobrą stronę. Wtedy osoba emocjonalnie zaniedbywana może zacząć starać się dopasować do oczekiwań partnera, aby zasłużyć na jego uwagę, udawać kogoś, kim nie jest i zapominać o swoich potrzebach, a stąd już mały krok do zabicia intymności – czyli możliwości szczerego dzielenia się własnymi stanami psychicznymi i spontanicznego bycia sobą w czyimś towarzystwie.
Nasze domy
To może nie jest bardzo optymistyczna wiadomość, ale doświadczenie pokazuje, że tak rozumiana intymność jest prawdopodobna między osobami, które miały podobne trudne doświadczenia w przeszłości. Jeżeli obie osoby wiedzą, „jak to jest” – opiekować się rodzicem, który nie zawsze zachowywał się odpowiedzialnie, być zostawionym samemu sobie, opuszczonym, znajdować się pod presją wyśrubowanych rodzicielskich oczekiwań, czuć się niechcianą albo niechcianym – mają szansę zawiązać więź poprzez dzielenie się swoim największym bólem, którego inni dookoła mogą nie rozumieć. Wtedy nawet jeśli nie miało się rodziców, którzy dobrze odzwierciedlali potrzeby, czyli zabrało wzorców dobrej bliskości, dzięki zrozumieniu ze strony kogoś z podobnym nieszczęściem w swojej historii można nauczyć się dzielić rzeczami obciążonymi wcześniej lękiem i wstydem, a tym samym budować intymność niedostępną dla postronnych.
Partnerski „spisek”
Kolejne nieoczywiste spoiwo bliskiej relacji jest związane z tym, czy jakaś cecha partnera albo partnerki odzwierciedla nasze głębokie pragnienia, tak głębokie, że nie do końca zdajemy sobie z nich sprawę. Często można obserwować pary, do których bardzo pasuje powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają: kobieta wydaje się dominująca, a mężczyzna „pod pantoflem”, mężczyzna lubi błyszczeć w towarzystwie, a kobieta jest skromna i cicha, jedna osoba jest wyważona i spokojna, a druga „szalona” i ekspresyjna, jedna – bardzo opiekuńcza, nastawiona na dawanie, a druga nieco rozkapryszona i egoistyczna. Porozumienie osób z wydawałoby się kontrastowymi cechami tłumaczy w pewnej mierze teoria „spisku” między partnerami. Taki spisek polega na tym, że druga osoba przejawia cechy, które są naszym pragnieniem, którego do końca do siebie nie dopuszczamy. W głębi duszy osoby ciche i wycofane mogą marzyć o tym, że są przebojowe i stanowcze, a osoby dominujące pragnąć tego, aby wreszcie ktoś się nimi zaopiekował.
Skrajne cechy mogą budzić złość lub zazdrość
W pracy psychologicznej świadomość tych głębokich potrzeb jest bardzo ważna, dlatego taki spisek bywa dobrym punktem wyjścia do zawiązania relacji, ale jego utrzymywanie się może nie być rozwojowe dla obu stron, ponieważ skrajne rozłożenie cech może budzić złość albo zazdrość. W takich sytuacjach z pomocą może przyjść terapeuta i pracować z parą nad tym, aby, na przykład, jeden z partnerów pozwolił sobie na odpuszczenie kontroli, a drugi – na większą stanowczość i decyzyjność.
Ktoś może spytać: czy w całym tym procesie nie ma miejsca „uderzenie pioruna”, fascynację seksualną, feromony? Oczywiście tak – zauroczenie fizyczne pełni bardzo ważną rolę na początku znajomości. W cyklu życia związku ten czynnik jednak szybko traci kluczowe znaczenie, co jest frustracją wielu par. Dlatego tak ważne jest, aby już od początku znajomości dbać o „długoterminowe” składniki intymności, czyli wzajemne zaciekawienie życiem wewnętrznym, szczere dzielenie się myślami i przeżyciami, współczucie dla cierpienia pochodzącego z przeszłości oraz wspólne eksplorowanie własnych potrzeb i pragnień.
Joanna Stryjczyk – psycholożka, psychoterapeutka, w Ośrodku Psychoterapii Przystań prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową oraz psychoterapię par.